Robisz przelewy? Zwróć uwagę na kwotę i tytuł, żeby nie mieć problemów z urzędem skarbowym

0

Operacje na rachunku bankowym mają to do siebie, że są nieustannie monitorowane przez odpowiednie zabezpieczenia. Standardowe czynności, takie jak zapłata za zakupy w markecie czy wypłata wynagrodzenia nie budzą większych wątpliwości. Problem pojawia się w sytuacji, gdy nasz tytuł przelewu staje się podejrzany lub gdy regularnie obracamy ponadprzeciętnymi kwotami. Wówczas naszym rachunkiem może zainteresować się nie tylko bank, ale i urząd skarbowy, który wezwie nas do wyjaśnień.

Kto ma wgląd do mojego rachunku?

Czytając wstęp do artykułu, można zwątpić w bezpieczeństwo i prywatność rachunku osobistego. O ile same zabezpieczenia nie powinny budzić wątpliwości, o tyle nie ma się co łudzić – nasz rachunek osobisty nie jest w stu procentach prywatny. Mamy tu na myśli fakt, że historia rachunku bankowego bez problemu może zostać prześledzona. Dostęp do takiej funkcjonalności mają wyłącznie nieliczne, przewidziane prawnie podmioty. Zaliczają się do nich przede wszystkim upoważnieni pracownicy banku, którzy mają w tym celu istotny interes. Są to przede wszystkim działy ryzyka oraz analitycy kredytowi, którzy weryfikują prawidłowość korzystania z rachunku.

Nie jest to jedyny podmiot, który może podejrzeć nasz stan konta czy jego historię wpłat i wypłat. Przy występowaniu zadłużenia i z prawomocnym wyrokiem do naszego rachunku będzie miał wgląd także i komornik. Może on dokonać zajęcia na rachunku bankowym na poczet zapłaty wierzytelności lub w związku z zabezpieczeniem procesowym (wówczas czynności dokonuje prokurator). Do naszego rachunku wgląd może mieć także urząd skarbowy w związku z realizacją ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.

Ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu

Ten akt prawny jest jednym z młodszych odnoszących się do systemu bankowego – został uchwalony 1 marca 2018 roku. Co więcej, nie powstał on jako indywidualna koncepcja polskiego rządu, a jako dostosowanie się do unijnego prawodawstwa. Ustawa o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu – bo o niej mowa – wskazuje podmioty oraz ich obowiązki i uprawnienia w walce z dwoma tytułowymi przestępstwami. Duży ciężar obowiązków spadł na banki, które w połączeniu z postępującymi zdobyczami fintechu przeszły gruntowną metamorfozę.

Ustawa ta zakłada między innymi szczegółowe weryfikowanie podejrzanych przelewów i niepokojących aktywności użytkowników rachunków osobistych. Pewne czynności bowiem, jak wielokrotna dywersyfikacja przelewów do jednego podmiotu może wskazywać na łamanie prawa. Podejrzane ruchy właścicieli kont mogą być wyjaśniane wewnętrznie na zasadzie konsument-bank. Są jednak przypadki – szczególnie przy wysokich transakcjach – gdzie bank ma obowiązek poinformować urząd skarbowy. Ten z kolei może wszcząć postępowanie w ramach zadań własnych i nałożyć sankcje finansowe.

Jakie przelewy mogą być uznane za podejrzane?

Banki opracowały specjalny algorytm filtrujący niepożądane zachowania użytkowników rachunków osobistych. Ich zaobserwowanie powoduje nałożenie tzw. monitoringu użytkownika, czyli jeszcze regularniejsze śledzenie transakcji na danym koncie. Alerty monitoringowe trafiają do Działu Bezpieczeństwa, Działu Ryzyka lub Działu Compliance (zależy jak dany bank nazywa stosowny dział). Tam już odpowiedni pracownicy wyjaśniają kwestie podejrzanych przelewów, najczęściej poprzez rozmowę telefoniczną z właścicielem rachunku. W razie potrzeby zawiadamiają też właściwy urząd skarbowy.

Istnieje grupa czterech podstawowych typów zachowań, które system wychwyci, a następnie przekaże zgłoszenie do Działu Compliance. Są to:

  • Przelewy na wysokie kwoty;
  • Przelewy wykonywane w niewielkich odstępach czasu na małe sumy, które zsumowane dają wysoką kwotę;
  • Przelewy realizowane z podejrzanymi tytułami;
  • Przelewy od różnych nadawców na podobne kwoty, które trafiają w podobnym czasie na jeden rachunek;

Przyjrzyjmy się, dlaczego każde z tych czterech zachować wzbudzi uzasadnione podejrzenia oraz jakie kroki mogą zostać podjęte.

Przelewy na duże kwoty

Tutaj podejrzenie wynika przede wszystkim z faktu, że środki te mogą stanowić „wynagrodzenie” za nielegalne działanie. Najczęściej jednak okazuje się, że są to prywatne pożyczki bez BIK od rodziny lub kwota pochodząca ze sprzedaży auta. Konieczne będzie uzasadnienie, skąd otrzymujemy takie środki i w jakim celu je będziemy wydatkować. Jeśli faktycznie otrzymaliśmy pożyczkę, to zostaniemy poproszeni o pokazanie potwierdzenia odprowadzenia podatku PCC tytułem umowy pożyczki. Przy samochodzie będziemy poproszeni o przedstawienie umowy kupna – sprzedaży pojazdu, jeśli nabywca pojazdu nie opłacił PCC.

Jakie kwoty uznawane są za „duże”? Artykuł 35 omawianej wcześniej ustawy wskazuje na równowartość 15.000 euro, co przy obecnym kursie stanowi około 67-69.000 złotych. Dodatkowo, każda kwota transferu gotówkowego na kwotę powyżej równowartości 1000 euro powinna uruchomić środki bezpieczeństwa. Kwoty te są analizowane na przestrzeni aż 5 lat, więc w niczym nie pomoże rozbicie należności na 4 miesięczne raty po 20.000 złotych każda. Zazwyczaj bank we własnym zakresie rozstrzyga pochodzenie tych pieniędzy, a urząd skarbowy nie ingeruje w ten proces.

Częste przelewy na niewysokie kwoty

Wiele osób sądzi, że podzielenie jednej, dużej płatności na mniejsze kwoty odwróci uwagę fiskusa od nielegalnych działań. Błąd – jak już wcześniej powiedzieliśmy, monitoring takich transferów utrzymuje się nawet przez pięć lat. Co więcej, zarówno banki, jak i urząd skarbowy w szczególności zwracają uwagę na takie transfery. Dlaczego? Ponieważ jest to jeden z najczęstszych sygnałów próby omijania obowiązującego prawodawstwa lub zakamuflowania faktycznych intencji nadawcy przelewu.

Jaki proceder w ten sposób jest najczęściej udaremniany? Z reguły jest to rozliczanie się pracodawcy z pracownikiem zatrudnianym „na czarno”. Codzienne przelewy na 100 złotych lub „tygodniówki” na 750 złotych dadzą na koniec miesiąca 3000 złotych. Standardowo pracodawca powinien odprowadzić dodatkowe 1777,86 złotych w formie podatków. Dzięki takiemu rozliczeniu owe 1777,86 złotych pozostaje w jego kieszeni, na czym cierpi i ZUS i urząd skarbowy. Właściciele firm jednak są świadomi takiego zagrożenia, stąd też wypłaty „na czarno” wciąż realizowane są metodą „pod stołem”.

Podejrzane tytuły przelewów

Część osób uważa, że wysłanie przelewu z tytułem „za wódę, panny i koks” czy „na fabrykę marihuany” za esencję humoru. Abstrahując od tego, czy przykładowe tytuły są jakkolwiek zabawne, mogą one sprowadzić poważną kontrolę. Objęci nią będą nie tylko zleceniodawcy przelewu, ale też odbiorcy, a sam przelew może być wstrzymany. Istnieje grupa haseł, zwrotów i wyrażeń, które automatycznie uruchamiają algorytm odpowiadający za zabezpieczenia przelewów. Wśród nich znajdziemy takie tytuły, jak:

  • Sugestie dotyczące obrotu narkotykami, np. „za dwie pixy i gram zioła”;
  • Sugestie dotyczące handlu ludźmi lub porwań dla okupu, np. „to moje wszystkie oszczędności proszę oddaj mi córkę”;
  • Sugestie dotyczące obrotu bronią, np. „za glocka i 1000 sztuk 9mm para”;
  • Sugestie dotyczące rozboju, kradzieży lub pasterstwa, np. „działka za buchniętą Giulię”;
  • Nazwy krajów objęte sankcjami amerykańskimi, np. „na wycieczkę do Iraku”;
  • Wulgarne i agresywne treści, w szczególności groźby pozbawienia zdrowia lub życia, np. „poderżnę Ci gardło ku*wo je*ana”;
  • Sugestie finansowania działań terrorystycznych, np. „na kałachy dla ISIS”;
  • Sugestie dotyczące prostytucji i stręczycielstwa, np. „za dwa szybkie numerki z Vanessą”;

Niektórym osobom powyższe przykłady mogą się wydawać dowcipne, szczególnie wśród mężczyzn, którzy nierzadko puszczają wodze fantazji w ramach kumpelskich żartów. Niestety, analityk otrzymujący takie zgłoszenie najprawdopodobniej nie potraktuje tego jako żartobliwy wyskok (za takie zaniedbanie naraża się na odpowiedzialność karną). Warto więc trzymać się prostej zasady: tytuły przelewów mają jasno i zgodnie z prawdą określić przeznaczenie środków oraz cel przelewu.

Podobne kwoty przelewu od różnych zleceniodawców na ten sam rachunek

Wyobraź sobie sytuację, w której na przestrzeni kilku dni otrzymujesz co najmniej 20 przelewów na kwotę po 250 złotych. Co więcej, każdy z przelewów, BLIKów i innych wpłat pochodzi od różnych osób. Jeśli nie jest to upominek urodzinowy czy świąteczny, to bank potraktuje to jako prawdopodobną próbę prania pieniędzy. Nawet jeśli Ty nie masz intencji uczestnictwa w nielegalnym procederze, to wiele podmiotów wykorzystywało wcześniej ten mechanizm. Mimo nałożenia restrykcji i wzmożonej uwagi, niektórzy przestępcy dalej działają w taki sposób.

Jak działa pranie brudnych pieniędzy takimi przelewami? Podmiot A musi w jakiś sposób uwiarygodnić kwotę 100.000 złotych, które pozyskał w ramach nielegalnego procederu. Postanawia więc stopniowo wpłacać gotówkę po 5.000 złotych do wpłatomatów w danym banku. Następnie wykonuje przelewy po 20.000 złotych do podmiotu B, C, D, E i F, którzy oczywiście są poinformowani o całym procederze. Po pewnym czasie „słupy”, czyli podmioty od B do F przekazują w ciągu tygodnia po 19.000 złotych na nowe konto w innym banku podmiotu A. Tym sposobem podmiot A posiada 95.000 złotych pochodzących w teoretycznie legalny sposób.

Co robi bank po wykryciu podejrzanego przelewu?

Każdy bank, a w zasadzie to pracownik departamentu bezpieczeństwa, zobowiązany jest do odpowiedniej reakcji. Tak jak wspominaliśmy, wszystko może „rozejść się po kościach” i zostać wyjaśnione bezpośrednio z klientem. Jednak w części przypadków, gdzie dochodzi do ewidentnego łamania prawa, bank powiadamia Urząd Skarbowy i GIIF. Generalny Inspektor Informacji Finansowej, czyli rzeczony GIIF, działa przy Ministerstwie Finansów. Informowany jest on przede wszystkim o przewinieniach, w których zagrożona jest obronność naszego kraju. Dlaczego pracownicy banków „selekcjonują” przelewy i wysyłają zgłoszenia? Ponieważ nie każde uruchomienie alertu jednoznacznie wiąże się ze złapaniem przestępcy na nielegalnym procederze. Załóżmy, że dziennie w Polsce wykonuje się ponad 5000 przelewów z podejrzanym tytułem, co po miesiącu daje 150.000 przelewów. GIIF nie byłby w stanie fizycznie zweryfikować takiej liczby zgłoszeń, dlatego część alertów wyjaśnia bank. Urząd skarbowy bardzo rzadko podejmuje działania przeciwko zwykłym osobom fizycznym, znacznie częściej przeciwko firmom. Konkluzja jednak powinna być taka, żebyśmy dwa razy się zastanowili, czy przelew, który chcemy wykonać, nie jest podszyty złymi intencjami. Wszelki nieprawidłowości będą szybko wychwycone.

Zostaw ocenę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *